W głowie człowieka kształtuje się taki obraz, że kiedyś to było lepiej, rzeczy które kiedyś mieliśmy fajniejsze… podobnie z niektórymi imprezami… W Przyborowie co roku organizowane jest Święto Ryby – Międzynarodowe Spotkanie w Chyży Rybackiej. Miałem okazję być tam z pięć lat temu i było ciekawie. Wrażenia były pozytywne, więc postanowiłem zaprowadzić tam Gosię 🙂

Trasa trochę improwizowana, bo gdy rano było spokojnie to z godziny na godzinę wiatr stawał się coraz silniejszy. No a wiadomo, że im bliżej Słońska tym lasów jak na lekarstwo. Przywitał tam nas także deszcz. Może solidnie popadał, ale na szczęście krótko. Jak ciemniejsze chmury naszły, tak szybko sobie poszły i już reszta dnia była słoneczna.

Na miejsce imprezy dotarliśmy bez problemu. Zanim się ulokowaliśmy to akurat kończył się wyścig smoczych łodzi. Ogólnie atmosfera była sielankowa i nie wiadomo co tam w ogóle się działo. Dla miejscowych to chyba największą atrakcją była darmowa rybka, a jak ryba to przecież musi być i popitka 😉

Stoisk mało, bo oprócz żarcia i pierd do kupienia w pokroju plastikowego miecza był Pan z Ośna Lubuskiego z pięknymi obrazami. Tam spędziliśmy chyba najwięcej czasu. Jakbym miał przy sobie gotówkę i większą sakwę to myślę, że z jakimś obrazem bym stamtąd wyjechał. Bardzo ładne.

Oprócz tego była także 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana, która tradycyjnie zaprezentowała swoje pojazdy i karabiny. Dla bardziej aktywnych oprócz skubania ryby z ości była także możliwość popływania kajakami po kanale.

Tyle udało się zobaczyć wyścigu smoczych łodzi.

Rosomak.

Tak w astronomicznych skrócie wyglądała impreza. Muzyczka sobie grała, ale te większe gwiazdy miały zaprezentować się dopiero wieczorem. Posiedzieliśmy chwilę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przy okazji udało się odkryć fajną drogę wzdłuż kanału z Lemierzyc do Krzeszyc. Częściowo nawet asfaltową 🙂

Wiatr w plecy i taka oto nawierzchnia… hmmmm…

Na sam koniec taki łabędzi miły akcent. Tatę minęliśmy po drodze, a kawałek dalej spotkaliśmy mamę z dziećmi, która chyba wyszła mu na spotkanie, bo raczej nas się nie przestraszyła.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *