Poranny deszcz to już niemal norma i musimy się już do tego przyzwyczaić. Plan na dzisiaj to przejechanie szlaku rowerowego Doliną Rzeki Regi. Rzeka jest na tyle upierdliwa, że ciągnie się niemiłosiernie i stwarza problemy z przeprawą. Nie ma za dużo mostów i trzeba dorzucać sporo kilometrów, aby przedostać się na drugą stronę. Szlak jest tak wytyczony, że zaczyna się z jednej strony rzeki, a kończy z drugiej. Bez możliwości przedostania się z powrotem.
Całego szlaku nie obejdziemy, ale wykorzystamy większe fragmenty, aby trochę pokręcić się po leśnej okolicy. Mamy tam kilka jezior, świetnych pożarówek i oczywiście sporo podjazdów.
Szybko wpadamy w las i deszcz może popadał, ale nie był na tyle mocny, aby leśne dukty zamieniły się całkowicie w błoto. Kałuże owszem były, ale sprawnie je omijaliśmy…
… na różne sposoby 😉
No hej.
Pierwsza przeprawa na drugą stronę rzeki może być problematyczna. Natrafiamy na znak z zakazem ruchu i informacją, że most jest uszkodzony. Mimo, że jest ogrodzony zasiekami, deskami i co tam tylko było w zanadrzu to miejscowi i tak zrobili sobie przejście. Moim zdaniem informacja o braku przeprawy powinna być znacznie wcześniej, bo gdyby most był całkowicie uszkodzony to czekałby nas spory objazd. Na szczęście udało się przejść nad drugą stronę i dalej zmierzać szlakiem.
Rzeka Rega.
Piękna droga pożarowa i niebieski szlak rowerowy.
Jezioro Karwowo.
Nawigacja miała bardzo duże problemy w lesie i przez spory dystans pokazywała, że jeździmy po wodzie. Jak się chce to widocznie można wszystko 🙂
Wskoczyliśmy także na szlak Pomników i Rezerwatów Przyrody. Napotkaliśmy kilka tablic informacyjnym, np. o dawnym Grodzisku Słowiańskim.
Kolejne szlaki, kolejne pożarówki i natrafiamy na Jezioro Głębokie. Mamy jezioro o tej nazwie w naszej okolicy, niedaleko Międzyrzecza i służy głównie jako kąpielisko. Te większe wsparcie zapewnia wędkarzom. Bardzo ciekawie jest położone, bo trochę w dole i z góry można patrzeć na wielkość tego zbiornika.
Stanowisko wędkarskie gotowe.
Taki próg.
Leśne dukty na chwilę pozostawiamy za sobą i czeka nas trochę kilometrów przez wioski. Natrafiliśmy także na dziwnie umiejscowiony znak wysokościowy przed wsią Radówka. Na tyle dziwnie, bo idealnie przed rozpoczynającym się podjazdem. Nie mam pojęcia dlaczego tak i czemu w ogóle nie ma tam informacji o wysokości n.p.m.
Tam to nie jedziemy.
Rzeka Ukleja, którą będziemy przecinać dwa razy jest już mniej problemowa i ma normalne drogowe mosty. W zasadzie jest niezauważalna. Chociaż jeden fragment przez las w okolicy miejscowości Sienno i Piaski jest dosyć klimatyczny.
Zmierzamy w kierunku Nowogardu i nie mieliśmy planu, aby zawitać do miasta. Niestety złapał nas deszcz na otwartym polu i to dość intensywny. Po paru kilometrach udało się znaleźć schronienie na przystanku i gdy trochę się uspokoiło ruszyliśmy dalej. Po chwili jednak deszcz wrócił, ale już cieplejsze miejsce znaleźliśmy na Orlenie właśnie w Nowogrodzie.
Musieliśmy nieco zmodyfikować trasę, bo mieliśmy konkretny cel w tej okolicy. Udało się go wykonać i zdjęcie poniżej powie wszystko.
Kolejny Zwierzak do miejscowości 🙂
Wróciliśmy na drogi pożarowe, które są na prawdę fajne. Przyjemnie się po nich jeździ. Czas szybko uciekał i musieliśmy trochę na bieżąco modyfikować trasę i nie obyło się bez bruku, czy drogi w postaci paskudnych płyt betonowych. Musieliśmy zawitać do miejscowości Łagiewniki. Bardzo klimatyczna wioska z licznymi ozdobami.
Chętnie byśmy spędzili tam więcej czasu, ale ciemności nadchodzą szybko. Trzeba jechać dalej i znaleźć jeszcze jakiś sklep, który jest otwarty w niehandlową niedzielę. To się udaje w Starogardzie.
Wcześniej jednak częściowo wracamy w pobliże szlaku Doliną Rzeki Regi, przejeżdżając przez klimatyczny las. Także mamy okazję podziwiać pozostałości po dawnej linii kolejowej nr 420 z kilkoma, ciekawymi wiaduktami.
Wiadukt byłej linii kolejowej 420.
Łobez dzisiaj nie odwiedzimy, bo do miejsca noclegu dostajemy się od drugiej strony. Wykorzystując nieznaną nam drogę przez inne wioski.