Za oknem mroźno i z samego rana temperatura nie zachęcała zbytnio do wyjścia na rower. Jednak z biegiem czasu ubywało kresek i tym samym Robak skusił się na przejażdżkę.
Prowiant na drogę gotowy 🙂
Cel nieznany, totalnie przed siebie. Mimo minusowej temperatury słońce dawało niesamowitą aurę i jechało się bardzo przyjemnie. Czasami warto było zwolnić, bo w niektórych miejscach (głównie zalesionych) można było natknąć się na trochę lodu.
Mroźno, ale słonecznie.
Zimowa aura.
Ostatecznie gdzieś tam błądząc bokami wylądowałem w Starych Dzieduszycach. Dalej na Marwice i postanowiłem zahaczyć o miasto, ale w Kłodawie zmiana kierunku i pobawiłem się trochę na górkach w Chwalęcicach.
Niektórzy ostro pobalowali w święta.
Wszyscy zajęci, nie ma z kim jeździć, więc znalazłem sobie babeczkę.
W samym Gorzowie odwiedziłem kilka nowych miejsc, a nawet terenowe wc, czyli miejsce gdzie można znaleźć intymność. Standardowo pohasałem szczęśliwy po pagórkach i mina zrzedła na ulicy Myśliborskiej tuż za stacją paliw Orlen. Kapeć w tylnym kole i trochę zabawy na poboczu.
Czerwone światło, kapeć, nic mnie nie zatrzyma.
Całe to zdarzenie z wymianą dętki zrekompensowała końcówka dnia. Jednak niech to pozostanie tajemnicą. Już w ciemnościach przez Chróścik dotarłem do domu.