Sezon u mnie w zasadzie nigdy się nie kończy, więc nie ma możliwości rozpoczęcia nowego. Mamy za to zmianę roku i dla mnie jest to jedyna szansa, aby coś powitać, rozpocząć. No to tak sobie spontanicznie z Gosią polecieliśmy w pierwszy dzień lat 20.
Pogoda dopisała. Momentami, gdy zza chmur wyszło słońce to temperatura dobijała nawet do 5 stopni Celsjusza! Zimny wiatr niestety odczucia trochę zaniżał, ale cieszę się, że Nowy Rok rozpoczął się dosyć przyjemnie. Mamy styczeń, zimę i póki co to tylko na papierze. Oby taki stan trwał jak najdłużej… tak do rozpoczęcia wiosny najlepiej 😉
Postawiliśmy na Myślibórz i okolice, ale tym razem pojechaliśmy sobie przez las. Był to strzał w dziesiątkę, bo jeszcze nigdy jednego dnia nie spotkaliśmy tyle saren. Co chwilę jakieś wyłaniały się zza drzew i przecinały nam drogę 🙂
Zwierzaków nie udało się sfotografować, to niech będzie chociaż lizawka.
W leśnych odmętach.
Nasza improwizacja pozwoliła na odkrycie nowych dróg, które pewnie w przyszłości jeszcze nie raz wykorzystamy. Głównie postawiliśmy na drogi pożarowe, ale gdzieś tam przewinęły się także szlaki rowerowe.
Krótka wizyta na Mszy Świętej.
Jezioro Dolsk.
Gosia w pełni wykorzystuje prezent od św. Mikołaja.
Noworoczne postanowienie? Łączymy rower z bieganiem?
Lasy pozwoliły nam uchronić się przed wiatrem, a w stronę Barlinka to już nam totalnie sprzyjał. Nawet nie wiem, kiedy ten dystans pokonaliśmy. Wcześniej jednak mała przerwa na stacji, gdzie byliśmy jednymi z nielicznych klientów.
W kierunku Pszczelnika.
Czerwonym szlakiem rowerowym wzdłuż jeziora.
W tym roku chyba świąt nie będzie 🙁
Zawsze i wszędzie można pięknie wyglądać.
Z Barlinka już nie kombinowaliśmy, bo i ciemności się zbliżały. Noc jednak zapowiadała się na jasną. Bezchmurne niebo zapewniło na ładne widoki. Nowy Rok spożytkowany w pełni.
Fotki nie widoczne ;(
Coś Google bawi się po złości z blokowanie zdjęć. Powinno być już dobrze.