Ostatnimi czasy coś Myślibórz był nieco pomijany, więc najwyższa pora to nadrobić. Gosia po nocce w pracy, ale nie potrzebuje zbytnio snu, więc spotykamy się w miarę wcześnie jak na standardy popracowe. No bo przecież setka musi być… zdanie powtarzane dość często :p
Nie było kombinowania z trasą. Najprostszy wariant, bo też wiatr jakiś większych problemów nie sprawiał.
Nas?
Pewnym krokiem 😉
W samym mieście długo nie zagościliśmy. Przerwa na lody, kawę/czekoladę i siku. Potem trochę na ślepo kierowaliśmy się w kierunku Nawrocka i przez przypadek natrafiliśmy na most nad dawną linią kolejową. Torów tam już nie ma, ale kojarzyłem że znajduje się w pobliżu kesz. Coś ostatnio bardzo rzadko czegoś szukamy, ale jak już jesteśmy w pobliżu to rzut w Internet i:
Łatwy do namierzenia.
Ciągle ten pewny krok 😉
No i głębsze spojrzenie na sam mostek, z mostku.
W Nawrocku wylądowaliśmy i nie było też już czasu na większe kombinacje, więc przez Pszczelnik, potem lasami przejechaliśmy w okolice miejscowości Dalsze. Potem wystarczyło wybrać odpowiedni kierunek (za drugim razem, a szanse były pół na pół) i spokojny powrót do Gorzowa.
Cały dzień w pełnym słońcu, więc też pojawiły się pierwsze ślady kolarskiej opalenizny 🙂