Krótki wypad do miasta i jazda, że tak się wyrażę, drogami alternatywnymi. Ulica Olimpijska już się nieco znudziła, więc postanowiłem wypluwać płuca pod same schody na ulicy Ciołkowskiego. Schodkami na górę i dalsza jazda.


Pod górę i schodami wnosić rower. Takie wyzwanie sobie przygotowałem.

Do wycieczki dołącza na kilkanaście kilometrów Gosia. Potem ma spokój ode mnie, bo musi sobie trochę popracować. Ale oczywiście na kilka godzin tylko, żeby nie było. Cierpliwość cierpliwością, ale są jakieś granice. Ja natomiast pojechałem na Baczynę, a potem odbiłem sobie na Chróścik. Powróciłem na moją drogę leśną, która została przeze mnie porzucona gdzieś w listopadzie. Myślę, że przez najbliższy czas będzie bardzo często wykorzystywana.


Na koniki to tędy?


Wyłania się kościół w Chróściku.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *