No i stało się, pojechałem na trzydniowy rajd. Taki pozytywny wpływ ma na mnie Gosiak. Zamontowałem bagażnik i skorzystałem z opcji najmniejszych sakw. Upchać jak najwięcej w takiej przestrzeni wymagało trochę sprawności. Wyjazd z rana i w kierunku Drezdenka. Tam mamy się spotkać z większą grupą zapalonych rowerzystów.

Przewodnikiem jest Gosia no i tłumaczyć nie muszę, jak to musiało się skończyć. Dodatkowe kilometry są jednak zawsze mile widziane i
kreska zawracająca na Endomondo jest.


„Staruszek” jak niemiecki emeryt. Podróżuje na całego.


Gosia, mój rajdowy przewodnik.

Jechało się dość przyjemnie, bo wiatr mieliśmy w plecy. Myślałem, że sakwy dadzą mi solidnie w kość, ale oprócz małego problemu na początku (przesuwały się nieco) później o nich nawet nie pamiętałem.

W Drezdenku połączyliśmy się z grupą pięciu osób. Można było nieco odpocząć, ściągnąć nieco warstw, bo zrobiło się bardzo ciepło. Dostałem także pamiątkowy znaczek i można było ruszać w dalszą drogę. W kompletnie nieznane mi tereny.


Nieparzysta liczba uczestników. No fajnie ;p


Wspinaczka na wzgórze. Długo namawiać mnie nie trzeba było.


Stromizna spora, a fotoreporterka liczyła chyba na jakąś akcję.


Przerwa nad Jeziorem Łubowo. Pomost przyczepiony jest łańcuchami i fajne jest wrażenie bujania.


Jezioro Łubowo.


Rzeka Drawa.


Stamtąd są lepsze widoki.


Poskakali po drzewach, czas jechać dalej.


Ciuchcia.

Kolejnym punktem wycieczki był pałac w Mierzęcinie. Bardzo jest rozreklamowany, ale jakoś nigdy nie miałem okazji tam być. Rowerki zostawiamy przy portierni i spacerkiem na teren ogromnej posiadłości. Pałac, park, stadnina koni i multum odnowionych budynków dawnego folwarku. Całość robi ogromne wrażenie.


Pałac.


Spacerek po ogrodzie.


Japoński wystrój w ogrodzie.


Jest i stawek. Mało przezroczysty, ale komponuje się dobrze.


Ukrywający się ptaszek.


Paw i inne ozdobne ptaki.

Lasami, trochę asfaltem przedarliśmy się do Żelichowa. Przywitały nas dwa przesympatyczne psy i potem już tylko bigos, kompot i pora na sen. Jutro kolejny dzień, bardziej hardkorowy, ale już bez balastu w postaci sakw.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *