Poranny deszcz nieco storpedował nasze plany. Musieliśmy poprzesuwać godziny, ale w końcu udało się spotkać. Z dość dużym opóźnieniem nasz duet rusza w trasę. Wybraliśmy kierunek na Sosny. Trochę parno, ale co najważniejsze ciepło. Po drodze trochę przystanków, bo jakoś nikomu się nie spieszyło.
Perełka PRL-u przed jednym ze sklepów.
OSP Kłodawa. Ciekawy malunek na drzwiach od garażu.
Dzisiaj wiatr nieco z nami się pobawił. Cel jednak został osiągnięty i co niektórzy mogli zażyć kąpieli w jeziorze. Szkoda tylko, że na niebie sporo chmur. Słońce zdecydowanie zbyt często się za nimi chowało.
Co tam wypatrzyła Gosia? Tego dowiedzieć się będzie można na jej blogu.
Scena rodem z amerykańskich filmów.
No i chlup.
Musieliśmy nieco dłużej zostać przy Jeziorze Długie, bo nieco się rozpadało. Na szczęście drzewa chroniły przed kroplami i spokojnie można było to przeczekać. Gdy ruszaliśmy w drogę powrotną z planem okrążenia jeziora, rozpadało się już solidnie. Totalna ulewa i my gdzieś tam pośród drzew czekający na uspokojenie się aury.
Leśnymi drogami wróciliśmy na asfalt i kierunek Witnica. Potem już ścieżką rowerową w kierunku Gorzowa Wielkopolskiego. Na szczęście na opady się już nie zapowiadało, a temperatura grubo powyżej 20 stopni Celsjusza.