Problematyczny jest kesz przy figurce św. Huberta. Co jakiś czas coś się z nim dzieje i po ostatnich wiadomościach od znalazców trzeba było wykonać serwis. Do środka dostała się woda i trzeba to jak najszybciej ogarnąć. Tak więc postanowiłem się tam dzisiaj wybrać. Dzisiaj idealna pogoda na rower, bo temperatura oscylowała w granicach 26 stopni i do tego chłodny wiaterek.
Najpierw dostałem się do Lubna, a potem walka z czasem, bo w lesie strasznie żrą komary i całe czyszczenie pojemnika wykonałem w trybie ekspresowym. Myślałem, że jest gorzej. Niektórzy nieco przesadzili. Ważne, że teraz wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Lubno doczekało się kolejnego kawałka nowego asfaltu.
Pojemnik wyczyszczony. Z powrotem trafił do swojej kryjówki.
Tyle kilometrów to stanowczo za mało, dlatego też postanowiłem nieco się jeszcze pokręcić. Całkowicie bez jakiegokolwiek planu, gdzie mi chciało się skręcić, tam skręcałem.