Jakiś czas temu w pewien najzwyklejszy dzień dowiedziałem się, że jadę na rajd. Oczywiście to zasługa Gosiaka, która tam wszystko zaplanowała. Zdecydowaliśmy się dojechać do Krzyża pociągiem. Wyjazd z rana, ale zanim dotarłem na dworzec to zobaczyłem z okna aurę. Mokro po nocnych opadach, bardzo mocny wiatr. Telefon i dowiaduję się, że Gosia jest pełna werwy. Nie pozostaje mi nic innego, jak się ubrać i ruszać ku przygodzie.


Opuszczamy Gorzów Wielkopolski.

Na dworcu w Krzyżu spotykamy znajomych, dołącza także Daniel z ekipą. Do spotkania z pozostałymi uczestnikami rajdu mamy trochę czasu, więc spędzamy go w klubie miejscowego Dynamo. Miałem okazję obejrzeć album z wyprawy w Alpy z zeszłego roku. Jak się ogląda te zdjęcia, to normalnie chce się tam pojechać rowerem. Te nachylenia muszą robić wrażenie. Widziałem siebie tam oczami wyobraźni, ale trzeba wrócić na ziemię, do rzeczy bardziej przyziemnych.

Nie będę się rozpisywał na temat trasy, bo są to tereny dla mnie obce. Chociaż niektóre miejsca kojarzyłem z wypadku w zeszłym roku.


W oczekiwaniu na grupę z Drezdenka. Sesja fotograficzna.


Akcent zimowy. Chociaż mogłoby go już nie być.


Aż przypomniał się Staruszek.

Plan co do rajdu trochę się zmienił i wylądowaliśmy w Brokowie. Było ognisko, ale co najważniejsze wiaty. Rozpadało się dość mocno. Rano optymizmem zaraziło nas słońce, ale bardzo szybko nadeszły ciemne chmury. Jednak przestało padać i potem było już w miarę ok. Pojedliśmy ciasta, bo było smakołyków sporo i trzeba ruszać dalej.


Rzeźba Indianina.


Rzeźba dzika.


Prawie jak na dyskotece pod chmurką.

Grupy się z kilometra na kilometr rozjeżdżały, bo każdy dom ma w inną stronę. My trzymaliśmy się kierunku na Drezdenko. Momentami znowu zaczęło padać. Nie ma co się dziwić, bo takie były prognozy pogody.


Zapasy nad brzegiem jeziora.


Ostatnie pożegnane i już własną drogą.

Plan powrotu był inny, ale auta na to nie pozwoliło. Najlepszą opcją był pociąg i tak też zrobiliśmy. Było fajne i nawet wpadły przyzwoite kilometry.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *