Wszystkie prognozy zapowiadały wiosenną pogodę, a okazało się z goła inaczej. Wiało strasznie, więc postanowiliśmy schować się w lesie. Udało się coś tam pokręcić, ale bardziej zależało nam na szybszym powrocie do domu. Trochę źle oboje dobraliśmy ubiór, ponadto Gosia odczuwała skutki choroby i nie było sensu się tak dalej męczyć.
Wpadło w prawdzie trochę kilometrów, ale żadne z nas nie kwapiło się do tego, aby wyciągnąć aparat. Dopiero na powrocie przystanąłem na chwilę, bo zainteresował mnie jeden znak. Musiał zostać postawiony niedawno, albo wcześniej go po prostu nie zauważałem.
Gorzów coraz bardziej przyjazny rowerzystom?
Na sam koniec podjazd na rozgrzanie się – ulica Mościckiego. Po jej remoncie postawiono tam znak, że jest 12% nachylenia. Podjazd na szczęście bardzo krótki. Mnie na ten przykład cieszą znaki, które pokazują nachylenie. Mało ich mamy w okolicy. Może kiedyś rzucę fotkę, bo tym razem za bardzo byłem zaabsorbowany wspomnianą górką.