Dawno już nie byliśmy na jakieś plenerowej imprezie. Grafik Gosi niestety tak niefortunnie się układa, że w pracy spędza akurat dni, kiedy coś się w okolicy dzieje. Na szczęście tym razem było inaczej (głównie za sprawę urlopu) i udało się pojechać do Krzeszyc na 27. edycję „Krzeszyckiej Jesieni”.

Z samym dojazdem zbyt wiele nie kombinowaliśmy. Standardowe, sprawdzone ścieżki. Co do pogody to mamy już taką trochę jesienną. Rano dosyć zimno, w południe ciepło. Tym razem jeszcze rano trochę popadało, ale nie na tyle, aby zrobiło się nie przyjemnie. Były momenty, że nawet udało się pokonać kilometry całkowicie na krótko 🙂

Co do samej imprezy, jest to kolejna wizyta. Gosia w ogóle nie pamięta, że już na niej była 😀 . Są to dożynki połączone z targami (taka uboższa wersja Glisna). Można się najeść, napić i posłuchać śpiewania przedszkolaków, czy grup seniorskich. Na stoiskach można znaleźć ciekawe rzeczy, a zwłaszcza osób, które przygotowują je same.

Największe wrażenie zrobił na mnie mistrzowski marketing pań z Koła Gospodyń. Otóż dowiedziałem się, że chleb kwasowy Browaru Witnica jest produkowany w Krzeszycach i na stoisku można było znaleźć butelkę w cenie 10 zł. Parę kroków dalej mamy stoisko Browaru Witnica i ten sam trunek można nabyć za 8 zł 🙂 Całe szczęście, że panie skupiają się głównie na swoim kole 😉

W końcu udało się pokręcić z Gosią.

W weekend szalałem na Nocnym Szlaku Kulinarnym, a w Krzeszycach trochę do doprawiłem. Normalnie jedzeniowa trzydniówka, ale co najlepsze, nawet nie mam wyrzutów sumienia. Waga i tak spadła mi w ostatnim okresie 🙂

Będzie jedzone 🙂
Deser podzieliliśmy na „równo”… która część jest moja, a która Gosi?

Najbardziej śmieszy mnie to, że nigdy nie korzystamy z dóbr, które mamy na miejscu. W Gorzowie na Osiedlu Europejskim sprzedają lody w probiotykiem i bardzo chciałem je spróbować. Jakoś nigdy tam nie dotarłem i w końcu udało się natrafić na nie właśnie tutaj. Co prawda są to lody kręcone za którymi nie przepadam, ale nie powiem żeby były jakieś złe.

Pojedzone, popite i można wracać. A nie, nie… jeszcze chwilka na sjestę.

Odpoczynek wart 1750 zł.
Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *