Pora upuścić Szczecin i za sobą zostawić emocje związane z Rajdem Dookoła Zalewu Szczecińskiego. Plan na powrót był nakreślony i najważniejszym aspektem w nim było to, aby wrócić nowymi terenami, których nie mieliśmy okazji poznać. Jak niełatwo się domyślić, padło na Niemcy 🙂
W zasadzie granicę przekroczymy, ale długo po zachodniej stronie jechać nie będziemy. W zasadzie większość naszej podróży do Droga Rowerowa nr 3. Najpierw jednak trzeba przebić się przez Szczecin, a po drodze skorzystać z Paczkomatu, aby nie targać ze sobą zbędnego balastu… od tego są kurierzy 🙂
W zasadzie cały czas prowadziły nas ścieżki rowerowe. Trafiły się fragmenty, że ich brakowało, ale na całe szczęście były to krótkie odcinki. Przez Kołbaskowo (popularne miejsce dla sympatyków Amazona) pojechaliśmy w kierunku granicy, aby potem wbić się na przepiękną drogę.
Może moja historia związana z jazdą rowerem po niemieckich drogach nie jest jakaś wielce bogata, ale pierwszy raz natrafiłem na znak, który nie dawał pierwszeństwa na przejeździe rowerom. A, że Niemcy to sympatycy pagórkowatych terenów to i żal było się zatrzymywać.
Sielanka po drogach naszych zachodnich sąsiadów kończy się po przekroczeniu Odry i znowu Odry – Zachodniej i Wschodniej. Do Polski wracamy w Gryfinie, a po kilkunastu kilometrach zjeżdżamy ze wszelkich dróg wojewódzkich, lokalnych i wpadamy na drogę rowerową stricte przeznaczoną właśnie dla rowerzystów. Mieliśmy już okazję nią jechać i w zasadzie nic tam się nie zmieniło. No może przy tych starszych fragmentach korzenie drzew trochę bardziej chcą się wydostać przez asfalt 😀
R3 docieramy do Trzcińska-Zdrój. Pogodowo jest niemal idealnie. Może słońce takie śmiałe nie jest, jak przez ostatnie dni, ale najważniejsze że wiatr jest naszym sprzymierzeńcem. Mamy go w plecy, ewentualnie coś tam podmucha z boku.
W Trzcińsku-Zdrój namierzamy lody, no bo już sezon na to się zaczął. Padło niestety na świderki, ale w całkiem przyjemnej knajpce. Dopełnienie Lodami Jak Dawniej z marketu.
R20 mieliśmy już okazję jechać, ale nie na odcinku właśnie z Trzcińska-Zdrój do Myśliborza. Nasza przygoda z Siekierek kończyła się właśnie w tym miejscu (Forsowanie drogi rowerowej Siekierki – Trzcińsko-Zdrój). Nie wszystkie fragmenty trasy są gotowe, ale na szczęście przygotowane są objazdy. Zrezygnowaliśmy z opcji przebijania się do Myśliborza i pojechaliśmy, jak R20 nam wskazywało. Wpadamy na krajówkę, aby przez Dalsze wrócić wioskami do Gorzowa.
Bardzo sprawnie poszedł nam powrót ze Szczecina i mieliśmy szansę przetestować w całości R3 i w zasadzie R20. Teraz pora odetchnąć po tej 4-dniówce i ruszamy dalej 😉