Nie tak dawno natrafiłem na informację, że Wieża Eckerta (mylnie zwaną Bismarcka) w Ośnie Lubuskim przeszła lifting, a na jej szczycie pojawiła się atrakcja w postaci lunety. Nie za bardzo rozumiałem po co ona tam się znalazła, ponieważ sama wieża nie jest wysoka, a pagórek na którym ona się znajduje także do wysokich nie należy. Temat tak mnie zainteresował, że musiałem to obadać osobiście.
Nakreśliłem Gosi cel dzisiejszej wycieczki i ruszamy przed siebie. Najpierw kierunek Krzeszyce, potem Lemierzyce i tam wskoczymy na nieznane nam drogi/lasy. Wiosna może się jeszcze nie rozkręciła, ale mimo nocnym przymrozków to dzień zapowiadał się bardzo fajnie.
W kierunku Lemierzyc.
Pierwszy raz mieliśmy okazję pojeździć trochę po lasach w okolicach Lemierzyc i samego Ośna Lubuskiego. Jedno jest pewne, że w lecie tam nie zawitamy, bo piaskownica jest murowana. Drogi dojazdowe do pól są albo brukowane, ale totalnie piaszczyste.
W oczekiwaniu na partnera.
Po drodze natrafiamy na ruiny młyna i rzekę Łęczna. Bardzo urokliwe miejsce przy którym można się zatrzymać i popatrzeć na mini wodospad. Teraz jest w miarę spokojnie, bo owady zamieszkujące te wilgotne tereny jeszcze zbytnio nami nie były zainteresowane.
Takimi drużkami zaskoczyły nas tamtejsze lasy.
Do Ośna Lubuskiego pozostało już niewiele kilometrów i do miasta wjedziemy od lepszej strony i do wieży mamy w zasadzie rzut beretem. Meldujemy się u podnóża Wieży Eckarta.
Swoją drogą to wiele razy byłem w Ośnie Lubuskim, ale jakoś nigdy nie odwiedziłem tego miejsca. Wiedziałem, że ta wieża istnieje, widziałem ją z drogi niejednokrotnie, ale nigdy nie miałem okazji jej pomacać, czy stanąć na niej swoimi stopami.
Idealny parking rowerowy.
Miejsce to jest w dużej mierze wykorzystywane przez miejscowych fanów spożywania wszelkiego rodzaju trunków. Za czysto tam nie jest. Pora jednak wejść na górę i ocenić widoki.
Na szycie wieży znajduje się luneta i jak najbardziej działa. Ciężko mi jednak napisać, czemu ona służy. Wzniesienie jest w takim miejscu, że nie ma za bardzo czym się zachwycać. Sama luneta zasięgu nie ma też jakiegoś nieziemskiego, bo na zoomie z aparatu widziałem dokładnie to samo, co przez ten specjalistyczny sprzęt. Reakcja Gosi była najlepszym tego dowodem, bo bardzo szybko się zniechęciła.
Jesteśmy trochę wypaczeni na takie miejsce, bo w przeszłości mieliśmy okazję być na wieży widokowej Joanna niedaleko sławy (Asia i Jezioro Sławskie). Sama wieża ma wysokość 40 metrów i znajduje się na sporym wzniesieniu. Luneta zapewnia tam niesamowite widoki z dużym Jeziorem Sławskim w tle.
Widok na Jezioro Reczynek.
Pomost, który można zobaczyć przez lunetę i spokojnie zrobić zdjęcie aparatem 🙂
Droga Ośno Lubuskie – Granów.
Tyle widoków z góry. Pora zejść na ziemię i pomału wracać do domu.
Kameruje się?
Ośno nie mieliśmy obcykane pod względem dostępności lodów, oczywiście tych tradycyjnych. W przeszłości korzystaliśmy z jednej z piekarni, ale jakoś nas tamtejsze lody nie zachwyciły. Całkiem przypadkiem natrafiliśmy na Cukiernię Monika. To jest dokładnie ta sama cukiernia, którą niemal za każdym razem odwiedzamy będąc w Sulęcinie, a tutaj proszę – niespodzianka – w postaci drugiej i to w Ośnie. 3 kulki wpadły na raz, na głowę i niczego nie żałujemy! 😀
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o kesza przy armacie. Nie jest to jakiś wielki zabytek, ale replika. Prezentuje się jednak dobrze, a z namierzeniem kesza jakiś większych problemów nie było. Trudniej było znaleźć coś piszącego, ale jest niezawodna Gosia, która szybko skołowała sprzęt piszący.
Mikrus schowany przy armacie.
Powrót przez Sulęcin, a żeby było przyjemniej to dalej przez Żubrów, Lubniewice i szutrówką w kierunku Glinika, a stamtąd to już Gorzów niemal widać. Wpadło sporo kilometrów i wszystkie dzisiejsze cele zostały wykonane.
Ta luneta na Wieża Eckarta stanie się kultowa i powstaną o niej pieśni… pewnie i także memy 🙂