Pogoda bardzo przyjemna, więc zdecydowaliśmy się na spontaniczny wypad w okoliczne lasy. Chciałem przede wszystkim pokazać Gosi fajną szutrówkę, którą miałem okazję jechać kilka dni wcześniej. Znajduje się w Płomykowie i można nią dojechać do samego Zdroiska. Pewnie dla wielu osób ta droga nie będzie zaskoczeniem, ale akurat te lasy mamy słabo objechane i trzeba będzie to w najbliższym czasie na pewno nadrobić.

Tak więc przedarliśmy się jak najszybciej przez miasto w kierunku Kłodawy. Dalej na Różanki i Janczewo. W zasadzie ja pokazywałem, gdzie będziemy jechać, a Gosia tylko kiwała głową na znak zrozumienia. Mógłbym ją wywieźć gdziekolwiek bym chciał 😀 , a ona nawet by się nie zorientowała.

Z początku myślałem nad tym, aby przez las dotrzeć do Santoczna i szutrówką pojechać w przeciwnym kierunku, czyli od Zdroiska. Ostatecznie jednak wybraliśmy kierunek Santok i Płomykowo. W dół przez miejscowość Górki. W końcu udało się tam spotkać hasające po wzgórzach zwierzaki 🙂

Moglibyśmy tak stać i patrzeć na te skaczące kózki, ale przecież wybraliśmy się na rower, a dni teraz są znacznie krótsze. Tak więc lecimy w dół i na Płomykowo. Zanim tam się skończy asfalt to odbijamy w lewo na gładziutką drogę szutrową, która jednocześnie jest pożarówką… ale numeru nie pamiętam.

W lasach ciągle panują jesienne kolory i mieliśmy tyle szczęścia, że akurat wyjrzało słońce. Musimy się cieszyć tymi widokami, bo niedługo liście będą tylko na ziemi.

Szutrówka wypada na drogę krajową nr 22 tuż przy znaku witającym w Zdroisku. Tak więc tylko musimy ruchliwą drogą przejechać kawałek (może z 50 metrów) i odbijamy na Rybakowo. Przejedziemy przez tę wioskę zahaczając wcześniej przez Santoczno.

Zatrzymaliśmy się przy sklepie za którym zbytnio nie przepadam, ale w najbliższej okolicy jest to jedno takie miejsce. Dużo rowerzystów tam przystaje i to jest indywidualna sprawa każdego. Mnie najbardziej przeraził widok dozownika z płynem do dezynfekcji. Zrobione, aby było i żeby nikt się zbytnio nie czepiał.

Dezynfekcja pierwsza klasa.

Nie mam pojęcia kto wpadł na ten pomysł, ale tylko pogratulować.

Bardzo sprawnie nam się jechało, więc dorzuciliśmy sobie jeszcze trochę kilometrów w kierunku Dankowa. Jednak zrezygnowaliśmy z asfaltu na rzecz dróg leśnych. Asfaltem to sobie wrócimy, a póki co to wykorzystamy szlaki rowerowe przez Przyłęsko i Puszczykowo.

Ciemności oczywiście nas złapały, ale dopiero gdzieś za Łośnem. Bawimy się w testerów i na naszych kierownicach wylądowały lampki rowerowe Lumintop B01. Osobiście jestem bardzo pozytywnie zaskoczony i póki co sprawują się fantastycznie. Posiadają spory zasięg i nie oślepiają nikogo z naprzeciwka. Mają wymienny akumulator, ale także jest możliwość bezpośredniego ładowania z portu USB.

Na recenzję Lumintop B01 przyjdzie jeszcze czas. Potrzebuję jeszcze trochę czasu na dogłębniejsze przetestowanie.

Dalej bez większych kombinacji wróciliśmy do Kłodawy i prosto do domu.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *