W ciepłe dni nie ma zbytnio problemu, aby znaleźć cel wyprawy. Nie wiadomo gdzie jechać? Gosia rzuca – może na lody? No i tak wybraliśmy się do Drezdenka. Co prawda w Gorzowie mamy dwa punkty Lodów Tradycyjnych, które serwują dokładnie to samo, co na deptaku we wspomnianym Drezdenku. No ale lody smakują jakoś inaczej, gdy się trochę tych kilometrów przejedzie 😉

Ostatnio coraz częściej korzystamy ze zjazdu z Wawrowa w stronę Czechowa. Ładne widoki, a ponadto omija się ruchliwy odcinek na wylocie z miasta.

Sarny mają to do siebie, że patrzą na Ciebie dopóki nie zaczniesz robić zdjęcia.

Z rana postraszył trochę deszcz, ale był bardzo słaby. Jak wyruszyliśmy to dał już sobie całkowicie spokój. Pojawiło się nawet słońce.

Widok ze wzgórz.

Dojazd do Drezdenka bez kombinacji. One miały zacząć się dopiero w Trzebiczu by tam już bezproblemowo wskoczyć na drogę rowerową. Trzeba wiedzieć w którym to miejscu – domyślałem się, gdzie ten wjazd może być. Moje domysły sprawdzimy w praktyce.

Ostatnio Gosia po upadku roweru straciła lusterko, ale gdzieś w kącie piwnicy leżało zastępcze. Kupione dawno temu. Okazało się niezbyt praktyczne, bo nie można regulować kąta i przez to mało co widać. Zanim jednak dotrze sprawdzone, regulowane to trzeba sobie jakoś kombinować.

Gosia – sprytne patenty.

Warto na drodze uważać i bardzo fajnie, że z inicjatywy mieszkańców powstają takie ostrzeżenia. Swoją oryginalnością zwracają na siebie uwagę.

Wróćmy do feralnego wjazdu na drogę rowerową. Nie jest ona niestety pociągnięta do końca i trzeba skorzystać trochę z szutrowego dojazdu. Na szczęście trafiliśmy idealnie… o dziwo 😀 .

Droga jest świetna, ale gdy się tam trafi o nieodpowiedniej porze to może być bardzo zatłoczona. Chętnie z niech korzystają biegacze, ale i fani popularnych ostatnio hulajnóg i innych ustrojstw.

Meldujemy się na deptaku, cierpliwie stoimy w kolejce zachowując wszelkie normy bezpieczeństwa i w końcu mamy w rękach upragnione lody. Smaki już znane, chociaż pojawi się nowość – kaszka manna z jagodami. Ja jednak postawiłem na sprawdzone smaki. Dzisiaj tak skromnie, bo tylko trzy porcje 🙂 .

Zanim jednak opuściliśmy Drezdenko to musieliśmy zahaczyć o pomnik Tadeusza Kościuszki. Zauważyłem, że został zmieniony, bo ten pierwotny, który pewnie kojarzy większość osób, był przekomiczny. Przy okazji ostatniej wizyty zauważyłem, że Michael Jackson zniknął. Zresztą zdjęcia poniżej chyba wszystko lepiej przekażą.

Pomnik Tadeusza Kościuszki (Michaela Jacksona) z którego Drezdenko słynęło.

Obecny pomnik Tadeusza Kościuszki.

Powrót przez Rąpin w kierunku Gościmia i potem Goszczanowa. Tam odwiedzamy dawno nam niewidzianą Puszczę Notecką.

Szlakiem rowerowym przez Puszczę Notecką.

Jak wskoczyliśmy na dukty leśne to zaczęło padać. Początkowo trochę straszyło, ale potem się już rozpadało. Padało dość długo, ale nie na tyle mocno, aby to aż tak bardzo przeszkadzało. Na szczęście gdy docieraliśmy do Starego Polichna to całkowicie się już uspokoiło i nawet momentami pojawiało się słońce. Tak więc ostatnie kilometry do domu były już przy bardzo dobrej pogodzie.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *