Najważniejszym celem drugiego dnia pobytu w Łagowie było odwiedzenie Świebodzina, a dokładniej zobaczenie z bliska Figury Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Miałem parę okazji przyglądać się pomnikowi, ale bardziej z bezpiecznej odległości. Tym razem musieliśmy zawitać u samego podnóża, baa… wdrapać się na platformę widokową.

Najpierw jednak wykorzystaliśmy szlaki rowerowe, aby przedostać się w kierunku Staropola. Jedne z nielicznych szlaków okazały się całkowicie brukowane 🙁 .

Zapylamy.

Po drodze natrafiamy na liczne obiekty wchodzące w skład Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Jednym z nich jest bunkier ze schronem – Pz.W. 780. Częściowo oczywiście wysadzony, ale bardzo dużo się zachowało.

Słit focia 😉

Kolejna słit focia?

Obecnie miejsce to służy do libacji alkoholowych o czym świadczą liczne pozostawione śmieci po wszelkiego rodzaju trunkach. Jest bardzo zaśmiecone, a tam gdzie sympatycy tanich napojów to także wielka chęć oddawania potrzeb fizjologicznych. Tak więc można pooglądać, ale radzę z zewnątrz.

Bunkro-schron Pz.W. 780 zostawiamy w spokoju i ruszamy w kierunku Nowego Dworka, ale z odbiciem na szlak nordic walking, który okazał się bardzo malowniczy.

Plan był taki, aby chociaż częściowo objechać Jezioro Palicko Wielkie. Szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, bo okazało się, że drogi, które widniały na mapie w rzeczywistości okazały się zaroślami. Zobaczyliśmy trochę wody, ale musieliśmy odbić na drogę serwisową wzdłuż autostrady A2 i pojechać nieco naokoło.

Jezioro nie za bardzo dało się objechać. Łatwiej byłoby przepłynąć łódką.

Trochę objazdem, ale trafiamy w końcu do Nowego Dworka. Dalej zmierzamy do Gościkowa, zwanym Paradyżem. Tutaj też natrafiamy na drobny problem, bo droga, którą mieliśmy jechać po prostu się urwała. Przed nami pojawiły się totalne chaszcze i znów ambitny plan zmienił się na jazdę na okrętkę.

Taka sympatyczna alejka.

Kwiat wśród kwiatów.

Sanktuarium w Gościkowie-Paradyżu mogliśmy tylko zobaczyć z daleko, bo bardzo szybko zamknięto przed nami bramę. W zasadzie jakoś nikt zbytnio nie miał ochoty, aby się w ogóle tutaj zatrzymywać. Szybki przelot do Jordanowa i odbijamy z drogi wojewódzkiej.

Świebodzin coraz bliżej, ale Jezusa wciąż nie widać, ale na pewno gdzieś tam jest o czym jesteśmy informowani:

Udało się też zobaczyć w końcu małe boćki 🙂

Najtrudniejsze było przebicie się przez miasto. Świebodzin ma sporo jednokierunkowych ulic i takie skrzyżowania, że ciężko tam się manewruje rowerem. O drogach, czy ciągach pieszo-rowerowych można tylko pomarzyć. Na szczęście takie udogodnienie pojawia się w pobliżu pomnika. W sumie tak zafascynowany byłem tą drogą, że nie zwróciłem uwagi na olbrzymią figurę, która pojawiła się po drugiej stronie ulicy… i to jeszcze na wzniesieniu 😀 .

Wdrapujemy się na górę. Akurat nie ma jakiegoś wielkiego tłoku, a że nigdy nie byłem tak blisko to nie ma opcji, aby nie zawitać na platformie widokowej.

Widok na Świebodzin z góry.

Każdy ma jakby swoje potrzeby.

Obskakałem wszystko i przy okazji zauważyłem skrzynkę pocztową. Szybka wizyta w sklepie z pamiątkami, bo chcieliśmy zakupić kartę i ją wysłać. Okazało się, że Pani owszem kartki pocztowe miała, ale znaczków już niestety nie… eeechh…

O figurze, tudzież pomniku powiedziano chyba wszystko. Na mnie jakiegoś dużego wrażenia nie robi, stąd też jakoś nigdy nie miałem potrzeby bycia tutaj.

Ostatnie spojrzenie na olbrzymiego Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Możemy jechać dalej – kierunek Ołobok i trochę dalej na Niesulice. Najważniejszy punkt to tamtejsze lody i potem spróbujemy objechać częściowo jezioro.

Po drodze natrafiamy na fragment trasy Kaczmarek Electric MTB.

Fragment trasy na perfidnej górze.

Ściganie zostawmy fachowcom, a my się skupmy na rzeczach przyziemnych. Tajemniczy samochód z lodami, który widziałem podczas mojego pobytu w Niesulicach na Pięknym Zachodzie.

Lody przepyszne. Jedne z lepszych jakie jadłem. Super, że bardzo sympatyczna obsługa nie żałowała nam porcji. Skończyło się na solidnej ilości i z napełnionymi słodyczą brzuchami ruszamy dalej.

Po drodze natrafiamy na śluzę, która prawdopodobnie także wchodziła w skład MRU. Szkoda, że przy takich miejscach nie ma tablic informacyjnych. Przy bunkrze w Staropolu można było o tym miejscu trochę poczytać, tutaj niestety nic.

Przez most jednak nie przejeżdżamy, ale odbijamy w kierunku plaży. Musimy przedostać się przez dość zatłoczone miejsce i dostać się na szlak rowerowy, który idzie brzegiem Jeziora Niesłysz.

Rzeka Ołobok.

Ścieżka genialna. Taki singiel dość wymagający, ale widoki są niesamowite. Coś pięknego.

Jezioro Niesłysz.

Nie ma szans na objechanie jeziora w całości, ponieważ znajduje się tutaj sporo ośrodków wypoczynkowych, które są poogradzane. Koniec końców musimy odbić i wrócić na drogę. Przez pomyłkę docieramy do miejscowości Mostki, a to nie było naszym celem. Szybka weryfikacja mapy, powrót i kierunek Witkowo.

Taka przyjemna droga nas czekała.

Pożarówka przy dworcu kolejowym zaprowadza nas do Nowej Wioski. Tam mamy kolejny cel do zrealizowania. Chcemy objechać dwa jeziora: Lubie oraz Goszcza. Prowadzi tam Pieszo-Rowerowy Szlak Nenufarów. Po drodze natrafiamy na oznaczenia, ale jak to z nimi jest… nagle znikają. Trochę błądzimy, ale zawziętość Gosi bierze górę i w końcu udaje nam się trafić na wspomniany szlak, który prowadzi w dużej mierze brzegiem jezior.

Jezioro Goszcza.

Po drodze można natrafić na ciekawostki archeologiczne.

Taki malutki podjazd! 😀

Szlak bardzo fajnie poprowadzony, ale w zasadzie jedna część to przejazd asfaltowy przez wioski. Jednak ścieżka, która idzie brzegiem przebija wszystko. Przydałyby się tylko lepsze oznaczenia. Na szczęście udało się objechać Pieszo-Rowerowy szlak Nenufarów w całości 🙂 … tak, tak, dzięki Gosi, bo ja to bym już dawno odpuścił.

Rzeka Paklica.

Wróciliśmy do Nowej Wioski i wybieramy drogę w kierunku miejscowści Bucze. Oczywiście musiała być brukowana.

Podążaj za zającem.

Problemu z dojazdem raczej nie było.

Ostatnie kilometry powieliliśmy z rana i przegrzani, zakurzeni, pogryzieni przez wszystko, co się tylko dało wróciliśmy do Łagowa.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *