Pogoda trochę gorsza niż ostatnio, bo pojawiły się przelotne opady deszczu, którym towarzyszył paskudny wiatr. Na szczęście trasa była dla nas tak zorganizowana, że najgorsze ominęliśmy. Duża większość jazdy była ze sprzyjającym wiatrem, a na powrocie na szczęście byliśmy na tyle schronieni między drzewami, że silne podmuchy aż tak nie przeszkadzały.
Rzepak będzie pojawiał się coraz częściej 😛
Dostaliśmy się do Strzelec Krajeńskich bez większych udziwnień ,asfaltem przez Danków u Bobrówko. Plan był taki aby wybrać się lasem w kierunku miejscowości Długie, ale ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowaliśmy na rzecz prostszej, znanej drogi w kierunku Drezdenka. W międzyczasie trochę popadało, ale był to taki wiosenny deszczyk.
Jezioro Górne w Strzelcach Krajeńskich.
Strzelce Krajeńskie rowerami żyją.
Zamiast odbić w kierunku Rokitna i dalej jechać w las, pojechaliśmy w przeciwnym kierunku, w dół, do Zwierzyna.
Kolarze chętnie trenują na tej trasie, dlatego nic dziwnego, że pojawił się oto taki znak.
Hodowla danieli w Pławinie.
Po prostu krówka z Przynotecka.
Dobrą wersją dla nas była jazda przez Rąpin w kierunku Gościmia. Może z początku wioska jest trochę odsłonięta, ale potem wpada się w las i wiatr już takiego problemu nie robi. Dlatego też bardzo szybko te kilometry przelecieliśmy i lecąc tak dalej w końcu nadzialiśmy się na mocniejszy wiatr. W zasadzie ulewę z gradem. Na szczęście akurat dojeżdżaliśmy do Lipek Wielkich i uratował nas przystanek autobusowy.
Trochę jakby tak pada.
Przeczekaliśmy najgorsze i ruszyliśmy już dalej i miejscami trochę popadało, ale gdy przedostaliśmy się na drugą stronę Warty to całkowicie już wyjrzało słońce i wiosenny deszczyk jeszcze trochę popadał, ale w końcu ustał.
Po deszczu nie ma już ani śladu.
Jeden z bunkrów na Szlaku Umocnień Wału Pomorskiego… z tej ładniejszej strony.
Na rzece ruch, jak w porcie.
Zrobiliśmy solidne, trochę nieplanowane kółko z anomaliami pogodowymi. Na szczęście przez większość dnia było dosyć ciepło, a deszcz to bardziej postraszył niż narobił problemów.