Wiatr ponownie dyktował warunki, chociaż przez kilkadziesiąt kilometrów dzielnie z nim walczyliśmy. Trasa wyszła spontaniczna i jedynym, planowanym celem było odwiedzenie Rezerwatu Przyrody Janie im. Włodzimierza Korsaka. Nie raz już tam byliśmy, ale dopiero teraz sobie uświadomiłem, że zawsze podczas brzydkiej pogody, głównie gdy padało. Z racji tego, że na niebie towarzyszyło nam słońce to postanowiliśmy zobaczyć, jak to tam jest w ładniejszej scenerii.
Aby dotrzeć do lubniewickich lasów wybraliśmy szutrową drogą z Glinika. Tym razem nieco inaczej do niej dotarliśmy, odkrywając przy okazji trochę ciekawych, leśnych dróg.
Łabędzie w pełni korzystają z zalanych pól.
Świetna szutrówka prowadząca od Glinika do Drogi Krajowej nr 24.
Pozostałość po grzybiarzach?
Ostatnim razem to ładnie tam pobłądziliśmy. Tym razem szło całkiem nieźle, poza malutką moją wtopą, która bardzo szybko została mi wypomniana. Dzięki temu już do końca życia zapamiętam którędy wjeżdża się do rezerwatu 😀
Miejsce jest świetne i dla sympatyków przyrody to pozycja obowiązkowa. Tym razem nie natrafiliśmy na żadne ptaki, które czasami lubią przesiadywać na Lubniewce, czy rozlewiskach. Było jednak co fotografować, oj było 🙂
Bez końca nie mogliśmy tam siedzieć, więc wracamy na pożarówkę, która zaprowadzi nas do Lubniewic i dalej pojedziemy w kierunku Skwierzyny. Po ostatnich ekscesach w lasach za Bledzewem (czytaj błądzenie) to Gosia się nie zgadza, aby tamtędy jechać i asfaltem zmierzamy do Skwierzyny. Krótki postój przy stacji i z racji czasu to wybieramy się w kierunku Korbielewka.
Takie leśne drogi to ja lubię 🙂
Czeka nas trochę kilometrów, ale głównie ze sprzyjającym wiatrem. Jedynie gdzieś tam nieco podmuchało z boku, kiedy zniknął las i pojawiło się trochę rozlewisk Warty. Wszystko jednak do wytrzymania. Przez Puszczę Notecką przebijemy się w okolice Lipek Wielkich. Dalej bez większych kombinacji do domu.
Drugi dzień z rzędu wpadł całkiem pokaźny kilometraż i bardzo ciepły weekend wykorzystany w pełni 🙂