Powrócił wiatr, wiatr menda. Już na starcie jechałem w kierunku miasta dostając zimnymi podmuchami prosto w twarz. Jednak radość była na tyle duża, że jakoś wielce to mnie nie zrażało. Celem było przedostać się na Górczyn, gdzie czekała (a raczej miała czekać) Gosia.

Potem razem do Santoka wyłapać nową atrakcję. Jedynie na co się natknęliśmy to wiatr w polu, ale już naniesione zostały poprawki i pewnie próba zostanie wznowiona w niedalekiej przyszłości. Na razie projekt o kryptonimie
gdzie to k… jest? zostaje owiany tajemnicą.


Gosia, Gosia patrz! POCIĄG!


Nie doczekałem się jednak większego zainteresowania szynobusem, ze strony koleżanki.

Wiatr nam nie straszny, bo kim jesteśmy? Jesteśmy zwycięzcami! Dalej na Płomykowo i wpadamy euforycznie do Rezerwatu Przyrody
Buki Zdroiskie. Gosia przejmuje pałeczkę przewodnika (nowość) i tak lasem kręcimy sobie rogale. Nikt nie miał pojęcia gdzie jedziemy, ale w takich spontanicznych wypadach jest to jakiegoś rodzaju frajda.


Problem z zaawansowaną technologią obuwniczą, czyli sznurówką.


No i wylądowali. Nie ma przejazdu.

Rezerwat wygląda świetnie, ale nie było czasu na dogłębne macanie każdego krzaczka i drzewa. Jak najszybciej trzeba było dostać się do Gorzowa Wielkopolskiego (siła wyższa). Wstępnie mieliśmy najpierw dotrzeć do Zdroiska, a wylądowaliśmy w Gralewie. To się nazywa zmysł orientacji.

Z racji tego, że godzina jeszcze młoda to duet rusza dalej, żeby sobie dostukać kilometrów. Kierunek Santocko, bo Gosia musi zobaczyć przecież Harpagan Dirt.


Jakieś podchody? Gdzie się schowała Małgosia?


Brakuje tylko romantycznego zachodu słońca.


Co za styl, co za gracja…

Powrót do Gorzowa, zjazd ulicą Dobrą i Wieprzyce, jako ostatni punkt dzisiejszej wyprawy. Tam także ciuchcia, ale z nocnymi zdjęciami to mój aparat ma już problemy, więc wyszły tylko rozmazy 🙁 . Jednak zostanie to zapisane w mojej głowie i pozostanie na całe życie.


W kierunku wału.

Ciemności nie są już takie straszne. Czołówka na łbie i przezroczyste okulary, których bardzo mi brakowało. Wcześniejsze się biedulki połamały, a dzisiaj otrzymałem nowe, które pasują idealnie do tak nieforemnej głowy. Dziękuję. Z takim wyposażeniem to powrót do domu nie był już żadnych problemem.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *