Wczoraj solidnie wymęczył nas deszcz, ale jak już wróciliśmy do domu to uspokoiło się także z opadami. Ciągle dokuczał jednak silny wiatr, ale w tym przypadku był pomocny, bo pozytywnie wpłynie na to, że zrobi się sucho.

Kolejnego dnia chcieliśmy wybrać się do Naszej Krówki, której bardzo dawno nie widzieliśmy. Plany niestety storpedował właśnie. Do samych Krzeszyc wiałoby nam prosto w twarz. Nie dość, że był to wiatr mocny to do tego zimny.

Trzeba się podzielić informacjami na temat niesprzyjającej aury.

Trochę dziur, trochę kałuż, ale da się spokojnie jechać.

Zdjęcie powyżej przedstawia wał nad rozlewiskami Warty. Droga jest utwardzona i zaprowadzi nas do Kołczyna. W zasadzie jest to ostatni fragmenty walki z wiatrem. Krówka musi poczekać, a my decydujemy się pojechać do Lubniewic. Jednak nie drogą asfaltową, ale wykorzystując fajną szutrówkę. Niestety zanim do niej docieramy do musimy przebić się przez zwały błota (czyt. wycinka). Dosyć spory kawałek w lesie jest totalnie rozjechany przez ciężki sprzęt i utrzymuje się tam na całej długości sporo błota.

Udaje nam się przebić przez ten paskudny odcinek i już gładziutką drogą docieramy do Lubniewic, a potem już ze sprzyjającym wiatrem zmierzamy do Skwierzyny. Jednak w Bledzewie postanawiamy wjechać do lasu i dotrzeć do Starego Dworka.

Oczywiście nie bylibyśmy sobą, aby nie zabłądzić. Przegapiliśmy gdzieś skrzyżowanie i jadąc tak przed siebie (głównie drogą pożarową nr 25) docieramy do krajówki. W prawdzie w lesie są drogowskazy i pokazują drogę do Starego Dworka, ale dosyć często ustawione są one nieco z boku, skierowane równolegle do drogi. Podczas rozmowy nie zawsze się rozglądamy i po prostu można ich nie zauważyć. W naszym przypadku tak się właśnie zdarzyło.

Nie ma sensu zawracać i kombinować. DK24 jedziemy w kierunki Skwierzyny, aby na rondzie odbić w las i spokojniejszą drogą przedrzeć się do miasta. Postój na Orlenie i potem już bez większych udziwnień wracamy do domu. Wiatr później nieco się uspokoił, więc droga z Santoka była łatwiejsza.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *