Mogłoby się wydawać, że dzisiaj taki luźniejszy dzień, ale nic bardziej mylnego. Gosia niedzielę spędzała w pracy i pozostałem samiutenki. Ona ma szansę nadrobić zaległości w tygodniu, ja niestety nie zawsze.
Wczoraj mieliśmy zawirowania pogodowe, więc z rana wybrałem się z rowerami na myjnie. Jutro mój ląduje w serwisie i trochę byłby mi wstyd, jakby taki brudny tam trafił. Musi lśnić, w zasadzie jak niemal zawsze 🙂

No nic, obowiązki wykonane i postanowiłem wziąć udział w kolejnej edycji Biegu Tropem Wilczym. Jest to bieg ku pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jak dla mnie inicjatywa świetna, aby w aktywny sposób uczcić pamięć ludzi walczących za Polskę. Nie zapisywałem się wcześniej przez internet, ale była możliwość zrobienia to dzisiaj w biurze i miejsc było dość sporo. Bez problemu zostałem dopisany do listy uczestników.

Pakiet startowy odebrany.

Oczywiście na miejsce zawodów dotarłem rowerem, no bo jakże by inaczej.

Brałem udział już w tym biegu dwa lata temu. Był to dla mnie pierwszy kontakt z bieganiem dłuższym niż do przystanku autobusowego – Mój pierwszy bieg.

Numer startowy – 280.

Mistrzowskie zdjęcie koszulki, jaką otrzymałem w pakiecie startowym i która od razu wylądowała na mnie.

Pogoda dopisała, bo towarzyszyło nam słońce, stąd też sporo rodzin pojawiło się na starcie. Trasa była zmieniona i w pewnym momencie stanąłem tak niefortunnie, że wylądowałem w pierwszym rzędzie startowym. Cichaczem uciekłem do tyłu i może aż za bardzo, bo po starcie nieco utknąłem. Trasa prowadziła wąskim chodnikiem i trzeba było się ostro natrudzić, aby być z przodu… ale nie aż tak z przodu.

Już na mecie.

Nie chcę się odnosić do rezultatu, bo nie ściganie jest ideą tego biegu. Pokonałem wyznaczony dystans i to dosyć zgrabnie 🙂 .

Pamiątkowy medal.

Nie czułem się jakoś bardzo zmęczony, więc do domu wróciłem na okrętkę, tak przez Wawrów i Janczewo. Zaliczając przy okazji parę podjazdów, Musiałem także zahaczyć o Gosię, aby podzielić się wrażeniami. Biedaczka musiała tego wysłuchiwać, oglądać medal i w ogóle.

Udostępnij:

Komentarze

  1. świetna inicjatywa! U mnie na bieganie i jazdę na rowerze za wcześnie, bo jeszcze doleczam się po kontuzji, ale mam nadzieję, że już na jesień będzie można coś podziałać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *