Co roku Jednoślad Drezdenko wspólnie z Dynamo Krzyż Wielkopolski organizują Rajd dla wytrwałych. Może kiedyś zima w lutym była bardziej sroga i nazwa miała wtedy sens, ale czy aby teraz na pewno? Nic bardziej mylnego…

Ranek zapowiadał się całkiem fajnie. Co prawda wiatr dalej dokuczał i dla nas byłby sprzyjający w drodze do Krzyża. Gosia jednak była po nocce w pracy i zdecydowaliśmy się na spokojniejszy wariant, czyli pociąg. Na dworcu wita nas Leszek, potem dołącza Rafał, a na końcu Kasia z Wielenia. Taka skromna grupa rusza spod fontanny w Krzyżu na miejsce, gdzie dołączą do nas cykliści z Drezdenka. Potem wszyscy razem zmierzamy do Zieleńca, gdzie czeka nas ognisko.

Szczyt techniki. Teleskopowy kij do pieczenia kiełbaski.

Wiata znajdowała się niestety na otwartej przestrzeni i akurat zaczęło padać i tak padało bez końca. My jednak skupiliśmy się na pieczeniu kiełbas i zajadaniu się smalcem 🙂

W ruch poszły pokrowce, kurtki przeciwdeszczowe i wszystko inne, co nie przemaka. Czas wracać. My postanowiliśmy zakręcić nieco kółko i wrócić w okolice Krzyża. W zasadzie z grupą, który przyjechaliśmy to także wróciliśmy.

Ostatnie pamiątkowe zdjęcia.

Zapasy na drogę.

Rajd dla wytrwałych stał się rzeczywiście dla wytrwałych. Jak po godzinie 11 zaczęło padać to tak już padało do końca. Powrót pod wiatr, a on nie pomagał, gdy ubranie jest przemoczone. Co jakiś czas się tylko zatrzymywaliśmy, aby wycisnąć wodę z rękawic, bo przesiąknęły całkowicie. No i tak się tułaliśmy do domu. Gosia myślała o tym, jak ciepło jest pod kołderką, a ja czy w końcu przestanie padać. No i przestały… gdy już znajdowaliśmy się niemal co w Gorzowie.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *