Na dworze robiło się już szarawo, więc postanowiłem zrobić sobie rundę po okolicy. Dawno tak konkretnie w ciemnościach nie jeździłem i też nieco zostałem do tego zmuszony. Trochę pagórków, trochę lasu, odwiedziłem też miejsce Rowerowego Lotnika.

Nocna, błotnista przejażdżka.

Miało być piękne, artystyczne zdjęcie przejeżdżającego ambulansu, a wyszło jak zawsze.

Gdzieś w lesie.

Babeczki schodzą się pod krzyż. Pewnie wzdychać 😀

Wreszcie na ścieżce rowerowej i powrót do domu.
