Gosia po nocce w pracy i kolejne dni też niestety tam spędzi. Jak szybko wróciła do domu, tak szybko zasnęła i zostałem pozostawiony sam sobie. Patrząc tak przez okno, aż nogi swędziały i musiałem pójść na rower. Bez żadnego planu, bez celu, byle się przejechać.

Trzeba było uważać, bo niektóre miejsca śliskie, zdradzieckie. Postanowiłem pojechać w kierunku Santoka i dalej w kierunku Drezdenka. Może coś mnie zainteresuje i tam skręcę, zobaczymy. Na razie przed siebie.


Nie śledzę na bieżąco tematu ptasiej grypy. Wiem, że strefy zostały poszerzone i mata dezynfekująca pojawiła się także w Santoku.


Natomiast Gościm przywitał mnie bożonarodzeniowymi bocianami.

W głowie zrodził się plan, aby odbić na Sowią Górę i dalej jechać w kierunku Międzychodu. Temperatura szła w górę i nawet musiałem zmienić rękawiczki z zimowych na nieco cieńsze, bo bym się zagotował. Ogólnie pogodowo było przyjemnie, a widoki bardzo ładne. Zwłaszcza oszronione drzewa w lesie.


W kierunku Lubiatowa.

Do samego Międzychodu nie dotarłem, bo odbiłem na skrzyżowaniu w kierunku Skwierzyny. Wiatr nie był już sprzymierzeńcem i musiałem schować się w Puszczy Noteckiej. Tak dotarłem do Murzynowa. Jechało się fajnie, bo zmrożona ziemia zabłocona miejsca przerobiła w komfortową drogę. Wyjeżdżając na asfalt spojrzałem na licznik i coś mi mało kilometrów było. Postanowiłem więc przejechać się nowym mostem w Skwierzynie, który niedawno został udostępniony.


Jedna z wiat w puszczy została nieco zmodernizowana.


Nie zabrakło miejsca na rowery. Szkoda jednak że takie.

Nie fotografowałem już mostu, tylko przez niego przefrunąłem jak TGV i w zasadzie standardową drogą pojechałem do Starego Dworka. Tam dopiero się zorientowałem, że źle spojrzałem na licznik i kilometrów mam znacznie więcej. Spojrzałem na wszystkie kilometry, poprzesuwały mi się przecinki i zamiast 10 tysięcy z hakiem, zobaczyłem 101 km. Zdziwiło mnie trochę, że przy takim dystansie odczuwam już takie zmęczenie.

Ostatecznie docierając do Gorzowa wyszło niecałe 141 km i to nieplanowanie. Tak to zakończył się kolejny rok i zabrakło tylko Gosi, aby mogła korzystać z bardzo dobrej pogody ze mną. Oby taka zima była do końca i oby Gosiak był częściej 😉

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *